wtorek, 24 września 2013

Zofia Rysiówna: ”Byłam więźniarką Ravensbrück”

Ravensbrück – to tu, na małą stacyjkę wśród lasów przychodziły transporty z Francji, Holandii, Czechosłowacji, Bałkanów, Związku Radzieckiego. Pierwsze Polki trafiły do obozu 23 września 1939 r. 

- Pamiętam, kiedy pierwszy raz zapłonął ogień w krematorium. Niemcy postawili ten budynek w 1943 r. Widziałyśmy jak z komina bucha ten ogień. Patrzyłyśmy na to, dochodził do nas ten zapach, a jednak nie wierzyłyśmy w to, że giną tam ludzie – mówiła aktorka Zofia Rysiówna, jedna z więźniarek KL Ravensbrück . O swoich przeżyciach opowiadała w rozmowie nagranej w 1969 r. przez Joannę Suchecką
W Archiwum Polskiego Radia zachowały się również wspomnienia innych Polek, które trafiły do obozu. W 1959 r. Aniela Daszewska i Halina Brzósko nagrały niezwykle przejmujący dokument zatytułowany ”Jeśli echo ich głosów zamilknie, zginiemy”.
- Z nas Polek, tej pierwszej grupy, stworzono kompanię karną – wspominała Maria Zientarowa z Olsztyna. - Byłyśmy odizolowane od reszty obozu. Miałyśmy najcięższe warunki, ale nie traciłyśmy ducha. Ja miałam nr obozowy 217.

Eksperymenty medyczne
Potem były następne transporty. Wybierano z nich kobiety do eksperymentów medycznych, operacji doświadczalnych.
- Szereg naszych koleżanek było poddawanych tym zbrodniczym eksperymentom – mówiła jedna z byłych więźniarek. – Z pokątnych rozmów dowiadywałyśmy się, że na niektórych hodowano bakterie, by otrzymać surowicę, która potem miała być wykorzystywana do leczenia zgorzeli gazowej czy tężca. Dziewczęta umierały w okropnych męczarniach, bez żadnej pomocy.
- Zadawano nam rany szarpane, nie cięto, tylko rozszarpywano i zakażano, dlatego nasze blizny są takie okropne – wspominała Pelagia Maćkowska .

Nz.: Muzeum w KL Ravensbrück. Wikimedia Commons/cc. Źr.: Bundesarchiv. Fot.: Rudolf Hesse
Świadkowie zbrodni 

Dr Zofia Mączka , także jedna z bohaterek reportażu, była później świadkiem na procesie norymberskim. - Operacje były wykonane na 74 Polkach – opowiadała. – Na ofiary doświadczeń wybrano młode i zdrowie więźniarki z transportu lubelskiego i warszawskiego. Najmłodsza, Barbara Pietrzyk miała 16 lat.
Czarne baraki i wysypana żużlem ulica obozowa, obramowana pasem płomiennych szałwi. Ten kwiat dla więźniarek był symbolem śmierci. We wrześniu 1941 r. do obozu trafił transport kobiet z Pawiaka. Wtedy w KL Ravensbrück znalazła się Zofia Rysiówna , która po wojnie została aktorką.
Aresztowanie
W rozmowie nagranej w 1969 r. przez Joannę Suchecką wracała pamięcią do dramatycznych wydarzeń sprzed lat. Opowiadała o aresztowaniu, przesłuchaniach na gestapo i o ciężkim, ponad czteroletnim pobycie w obozie.
- Akcja, za którą byłam bezpośrednio odpowiedzialna i o którą byłam oskarżona miała związek z uprowadzeniem więźnia, który znajdował się w szpitalu – mówiła Zofia Rysiówna. - Podciął sobie żyły, by uniknąć przesłuchań. Był to kurier, szedł przez granicę w Szczawnicy i miał iść dalej na Węgry, ale wpadł z dokumentami, z filmem.
Zofia Rysiówna udzieliła mu schronienia, przechowywała, a potem, gdy został złapany pomagała w akcji odbicia go ze szpitala. Z siedziby Gestapo przy Al. Szucha zabrana została na Pawiak, skąd trafiła do Nowego Sącza, gdzie była brutalnie przesłuchiwana. Później znalazła się w Ravensbrück.

W obozie
- Pamiętam takie okresy w obozie, kiedy mieliśmy śmiertelność bardzo wysoką – powiedziała. - Codziennie rano przed bloki wyrzucano kilkadziesiąt zwłok i na drzwiach od klozetu wynosiło się te zwłoki, za baraki, za szpital.
Aktorka wracała pamięcią do strasznych przeżyć, jakich była świadkiem. – Czasem, patrząc na krematorium,  myślałyśmy, że może coś innego tam jest, jakiś zakład, w którym coś się robi, coś się pali. Tak człowiek się broni, nie dowierza złu, myśli sobie, że może to jest nieprawda.
To jednak była prawda, o której nie dało się nawet po tylu latach zapomnieć. Wspomnienia polskich więźniarek z KL Ravensbrück to przejmujący dowód zbrodni systemu i zbrodni poszczególnych ludzi.

Źródło artykułu:  http://www.polskieradio.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz